sobota, 3 maja 2014

Chapter One: The Comeback

   -Nieprawdopodobne! Do końca spotkania zostało nieco ponad minutę. Drużyna Akillian walczy jak równy z równym ze zwycięzcami ostatniego Pucharu Galactik Football. Wynik meczu nadal remisowy. Dawno czegoś takiego nie widziałem! Akillian'ie wreszcie tworzą zgraną drużynę! Aarch i jego towarzysze pokazują, że gra zespołowa może okazać się bardziej skuteczna, niż fizyczna siła zawodników drużyny Shadows'ów. Ale to jeszcze nie koniec... Aarch odzyskał piłkę z lewej strony boiska, Aarch jest przede wszystkim obrońcą. Podaje piłkę do tyłu do swojego brata Norata'y, który niespodziewanie oddaje ją Artegor'owi Nexus'owi, grającemu w środku boiska. Artegor Nexus minął przeciwnika i podał z powrotem do Aarch'a. Aarch z niewiarygodną łatwością mija dryblem jednego przeciwnika... I drugiego! Zbliża się do pola karnego, przygotowuje się do strzału! FAUL! Faul zawodnika Shadows'ów! Aarch będzie wykonywał rzut wolny. Niezmiernie dobra pozycja, idealna sytuacja dla jego magicznej prawej stopy. Aarch jak zwykle cofa się kilka kroków. Tłum wstrzymuje oddech. Możemy być świadkami bezprecedensowego zwycięstwa Akillian!- w tym momencie przestaję słuchać tego, co krzyczą osoby na trybunach i komentator. Zerkam na Norata'ę, który uśmiecha się do mnie krzepiąco. Wracam spojrzeniem z powrotem na bramkę przeciwników. Emocje buzują we mnie, jak jeszcze nigdy dotąd. Jeśli mi się uda Akillian wygra Puchar Galactik Football... Słyszę w słuchawce, że trener próbuje dać mi jakieś wskazówki, jednak przez nadmiar emocji nie rozumiem ani słowa. Zamykam oczy, aby skupić się na oddaniu jak najlepszego strzału. Wydobywam z siebie Oddech, a następnie rozchylam powieki. Zaczynam biec w stronę piłki, która leży nieruchomo kilka metrów przede mną. Uderzam z całą siłą, jaką daje mi Flux i patrzę za pędzącą w powietrzu piłką. Kiedy minęła trójkę Shadows'ów, ustawionych w "murku" przed ich bramką zauważam, że zaczęło się z nią dziać coś dziwnego. Rozszerzam oczy ze zdziwienia. Piłka bardzo zwalnia i obrasta jakąś dziwną substancją. Zaraz... Czy to nie jest przypadkiem lód? Bramkarz Shadows'ów wyciąga rękę przed siebie, aby zablokować strzał, a piłka rozkrusza się na małe kawałeczki w momencie uderzenia z jego dłonią. Jestem totalnie zdezorientowany, czuję, że murawa stadionu trzęsie się pod moimi stopami. Rozglądam się na około, szukając przyczyny tych wszystkich nienaturalnych zjawisk. Nagle przez dziurę w dachu stadionu zaczynają wpadać ogromne płatki śniegu. Chłód oplata całe moje ciało, wydychane przeze mnie powietrze zmienia się w parę wodną. Stadion w błyskawicznym tempie zaczyna obrastać lód, zamrożona ściana kruszy się i przez wielką dziurę na stadion wlewa się ogromna fala śniegu. Jestem przerażony, zaczynam biec w drugą stronę, byle dalej od tej anomalii pogodowej. Jednak śnieg zasypuje murawę tak szybko, że już po kilku sekundach pojawia się przy mnie. Odbijam się od podłoża, wciąż chcę uciec. Skaczę, próbując nie dać się wciągnąć tonom śniegu...
~*~
   -Nieee!- krzyknął Aarch i rozszerzył oczy ze strachu. Clamp przerwał pracę nad swoim wynalazkiem i odwrócił się w stronę swojego przyjaciela. Zerknął na niego przez próg.
-Koszmarne sny, Aarch?- spytał lekko zaniepokojony nagłym wrzaskiem Sanders'a.
-Nie- odparł Aarch, drapiąc się po głowie- Wspomnienia. Czasem są gorsze od snów- dodał i zamknął oczy. Clamp podszedł do niego i położył rękę na jego ramieniu.
-Wszystko będzie dobrze, Aarch. Ty masz pomysły, a ja maszyny- razem wiele dokonamy, zobaczysz!- pocieszył przyjaciela, a następnie odwrócił głowę w stronę swojej pracowni, z której usłyszał dziwne dźwięki, jakby odgłos przepalanych obwodów- Ee?- mruknął zdziwiony. Podszedł do maszyny, nad którą przed chwilą pracował. Clamp patrzył na iskierki tańczące nad rozwartą klapą robota- Co mu się stało?- spytał sam siebie. Silnik maszyny wywołał niewielką eksplozję, a Clamp osłonił twarz ręką. Kilka części odpadło od robota, na co zareagował krótkim "ooo". Podrapał się po głowie i przyglądał zepsutemu urządzeniu z zastanowieniem. Podszedł do niego, aby sprawdzić, co się stało. Pod klapą ujrzał przepalone obwody, a gdy wyciągnął palec, aby ich dotknąć, delikatnie poraził go prąd- Auu- mruknął i natychmiast cofnął swoją dłoń. 
Statek kosmiczny, w jakim się właśnie znajdowali, zbliżał się ku planecie, zwanej Akillian.
~*~
   -Hmm...- mruknął Ballow- Pamiętam tę twarz- stwierdził po chwili patrzenia na fotografię osiemnastoletniego Aarch'a- Robił karierę kiedy byłem młodszy... Najlepszy napastnik, jakiego mieliśmy. Nie wiedziałem, że powrócił- powiedział, rozsiadając się wygodniej na swojej kanapie.
-Jeżeli zrobisz, co do ciebie należy, nie zabawi tu długo- odparł Artegor.
-Niech się pan nie martwi, w tej dziedzinie nie ma lepszych od moich chłopców- zapewnił swojego klienta gangster, a następnie oddał mu fotografię Aarch'a, którą Nexus schował do wewnętrznej kieszeni swojej kurtki.
-Szefie- odezwał się jeden z dwóch wysokich, potężnie zbudowanych mężczyzn stojących przy drzwiach- Ten chłopak chce się z panem widzieć- pomiędzy nimi stał niski nastolatek o jasnych włosach, który zasalutował Ballow'i z uśmiechem na twarzy.
-Niech podejdzie- rzekł Ballow lekko znudzonym głosem. Blondyn przeszedł przez mostek, który oddzielał miejsce, w jakim stali dwaj ochroniarze od tego, w którym gangster rozmawiał z Nexus'em i stanął obok klienta Ballow'a.
-Powinieneś być bardziej gościnny, Ballow- powiedział z przekąsem- Brakuje tu ładnych dziewczyn i kwiatów- piętnastolatek uśmiechnął się półgębkiem.
-Nie mam czasu na pogaduszki o dekoracji wnętrz, Micro-Ice. Czemu uważasz, że możesz bezkarnie zawracać mi głowę?- warknął zirytowany gospodarz. Ten chłopak zawsze doprowadzał go do szału... Charms sięgnął za pazuchę swojej białej kurtki i wyjął z niej plik biletów, a następnie rzucił ją na kanapę, tuż obok miejsca, w którym siedział Ballow. Zdenerwowany gospodarz poderwał się z miejsca.
-Nie sprzedałeś ani jednego?!- krzyknął. Micro-Ice skrzyżował ręce na piersi.
-To nie moja wina- odparł, mrużąc oczy- Nikt nie chce kupować biletów na ten głupi mecz, nawet za pół ceny!
-Niech policzę- powiedział Ballow, biorąc do ręki związany stosik biletów.
-W porządku, o ile w ogóle umiesz liczyć, szefie- dalej przekomarzał się chłopak, mówiąc ze szczególną ironią ostatnie słowo. Z nieba nagle zaczął padać deszcz. Niebieskooki spojrzał w górę ze strachem i wydał z gardła cichy jęk zawodu.
-Nie lubisz deszczu, młodzieńcze?- zagadnął do niego Artegor.
-No wiesz...- zawahał się Charms- Ja lubię wszystko- Ballow skończył przeliczać bilety i podszedł do nastolatka, na co ten zareagował szybkim cofnięciem się o parę kroków od swojego "szefa"- I wszystkich. Nawet jego- dodał, wskazując palcem na gangstera- Co świadczy o moim przyjaznym charakterze.
-Dość tego! Wynoś się. Ale już!- krzyknął podenerwowany Ballow.
-No, skoro tak ładnie prosisz- odparł Micro-Ice i uniósł ręce w obronnym geście- Do zobaczyska, chłopaki- powiedział, pokazał im dwa palce w geście pokoju i uśmiechnął się ironicznie. Zaczął wracać z powrotem do drzwi, jednak kiedy stanął na środku mostu obejrzał się jeszcze przez ramię z niepokojem w oczach. Kiedy upewnił się, że Ballow nic nie zauważył, ruszył dalej. W tym właśnie momencie gangster ujrzał, jak z rzekomych biletów zaczęła spływać farba i zrozumiał, że to, co trzyma w dłoni to podróbki podsunięte mu przez Charms'a.
-Micro-Ice! Może mi wytłumaczysz, o co tu chodzi!- wrzasnął, a nastolatek odwrócił się na pięcie. Zdał sobie sprawę z tego, że jego "szef" właśnie odkrył, że został oszukany. 
-Więc... Chodzi o to...- blondyn lekko się zacinał, drapiąc się po głowie- Pewnie mi nie uwierzysz, ale... Zgubiłem bilety.
-Masz rację, Micro-Ice. Zupełnie ci nie wierzę- odparł Ballow, kręcąc głową. Mężczyźni, którzy stali przy drzwiach weszli na most i zaczęli powoli przesuwać się w stronę chłopaka, a on cofał się, wciąż patrząc na Ballow'a i jego klienta. Po kilku krokach jego plecy zderzyły się z torsem jednego z gangsterów. Charms odwrócił się w ich stronę i kiedy zobaczył, że stoi tuż obok nich, przerażony uciekł przez płytką sadzawkę, która znajdowała się po obu stronach mostu. Zaczął biec w stronę miasta, słysząc za sobą krzyk szefa gangsterów.
-Na co czekacie?! Łapcie go!- mężczyźni, zgodnie z jego poleceniem, pognali za Micro-Ice'm. 
-Zawsze jesteś taki nieudolny, czy tylko chciałeś zrobić na mnie wrażenie?- spytał Artegor głosem przesączonym jadem.
~*~
   Aarch spacerował razem z Clamp'em ulicami jedynego miasteczka w Akillian'ie. Mokli na deszczu, jednak nie przeszkadzało im to. Wokół nich spacerowali Akillian'czycy z parasolkami, gawędzący między sobą.
-Cieszę się, że wróciłem, nawet jeśli pada- rzekł Sanders.
-Powiedz słowo, a sprawię że przestanie- odparł Clamp z uśmiechem.
Micro-Ice biegł bo zaśnieżonym dachu jednego z wielu sklepów, jakie znajdowały się na tej ulicy. Chciał za wszelką ceną zbyć ludzi Ballow'a. Myśląc o dalszym planie ucieczki, stracił równowagę i mało brakowało, a ześliznąłby się z dachu. Jednak udało mu się przeskoczyć na kolejny, unikając niebezpiecznego spadku z wysokości. Zerknął w dół, na uliczkę, przez którą właśnie przebiegli ścigający go mężczyźni. Gdyby przed chwilą nie udało mu się zapanować na sytuacją, prawdopodobnie wylądował by na ziemi, tuż pod nogami tych dwóch gangsterów. Chłopak odetchnął z ulgą i wznowił swój bieg. Przeskoczył na kolejny dach i zrobił slalom pomiędzy ogromnymi płachtami, które stały tu, aby mieszkańcy Akillian'u mogli zobaczyć, kiedy nadchodzi potężniejszy wiatr. Niestety zahaczył o coś nogą i z krzykiem upadł, zsuwając się w dół. Kiedy upadał, udało mu się zerwać jedną z tych płacht dzięki dzikiemu wymachiwaniu rękami. Podłożył ją pod swój tułów i zjeżdżał po spadzie dachu. Miał sporo szczęścia, ponieważ udało mu się wylądować w górce śniegu, co lekko zamortyzowało jego upadek. 
Aarch i Clamp przemierzali w milczeniu ulicę, gdy nagle nad głowami usłyszeli czyjś krzyk, a chwilę potem zobaczyli, jak coś ciężkiego spada z nieba na kopiec znajdujący się tuż przed nimi. Micro-Ice wyplątał się z płachty, która otoczyła go podczas spadania. Zobaczył przed sobą dwóch mężczyzn, którzy patrzyli na niego z głębokim zdziwieniem. Zaśmiał się cicho i z zadowoleniem stwierdził, że nie odniósł żadnych poważnych obrażeń. Aarch wyciągnął dłoń w jego stronę, aby pomóc mu wstać. 
-Dziękuję panu- powiedział blondyn z uśmiechem na ustach. Usłyszał za sobą szelest, więc odwrócił się w kierunku źródła hałasu- Ooo- mruknął, gdy ujrzał osoby, przed którymi starał się uciec. Piętnastolatek pobiegł dalej, a Aarch spojrzał podejrzliwie na dwójkę gangsterów. Kiedy chcieli przejść przez wąskie przejście w uliczce, aby złapać Micro-Ice'a, Sanders stanął im na drodze, chcąc pomóc chłopakowi. Po kilku sekundach jednak udało im się przejść i ruszyli w dalszą pogoń za Charms'em.
-Czy to miejscowy obyczaj że dzieci spadają z nieba?- zdziwił się Clamp. 
~*~
   -Co konkretnie chcesz wiedzieć?-spytała wróżbitka. Naprzeciwko niej siedział zakapturzony mężczyzna w długiej, białej szacie. Pomiędzy nimi ustawiony był niski stoliczek, na którym stała okrągła kula, czyli przedmiot, dzięki któremu Maia mogła przewidywać przyszłość.
-Powiedz, co mnie czeka. Inne rzeczy wiem- odparł przybysz głosem, który wydał się jej dziwnie znajomy. Zmarszczyła lekko brwi, jednak postanowiła wypełnić prośbę klienta. 
-Dobrze- powiedziała, po czym wzięła głęboki oddech. Zamknęła oczy i wystawiła dłonie nad kulę, poruszając lekko palcami. Rozchyliła powieki, zerknęła jeszcze raz na przybysza i zauważyła na jego nadgarstku bransoletkę, którą bardzo dobrze znała, ponieważ widywała ją kilka razy dziennie. Opuściła ręce i przymrużyła oczy ze zdenerwowania- Mam ci powiedzieć, co ci się przydarzy? To proste: albo zdejmiesz kaptur i mnie przeprosisz, albo będziesz miał szlaban na wychodzenie z domu przez dwa tygodnie za nieodpowiedzialne zachowanie- wysyczała.
-O czym ty mówisz?
-D'Jok!- krzyknęła wróżbitka ostrzegawczym tonem. Chłopak zsunął kaptur, pokazując swoją twarz. Patrzył na swoją opiekunkę ze zdziwieniem. 
-Rozpoznałaś mnie?- spytał z niedowierzaniem w głosie.
-Czyżbyś zapomniał? Jestem jasnowidzem.
-Mogłem zapomnieć. Tylko mnie nie chcesz odczytać przyszłości!- odparł z wyrzutem. Wstał z miejsca i skrzyżował ręce na piersi.
-Znów zaczynasz starą śpiewkę- powiedziała kobieta. D'Jok odwrócił się do niej plecami i podszedł do okna.
-To nie fair. Nie chcesz mi zdradzić mojej przeszłości. Mogłabyś chociaż wyjawić przyszłość!- odwrócił się na pięcie- Gorąco wierzę w swoje szczególne przeznaczenie- dodał, gestykulując. Odwrócenie się tyłem do okna było błędem, gdyż Micro-Ice, który chciał przez nie przejść do mieszkania przyjaciela, wpadł na plecy Ellis'a i przewrócił ich obu.
-Siemanko, D'Jok!- Charms uśmiechnął się promiennie.
-Nie możesz wchodzić drzwiami, tak jak inni?- spytał poirytowany chłopak.
-Ojej! To wy macie drzwi!- blondyn udał zdziwienie. W tym samym momencie obok okna przebiegli jego "prześladowcy", którzy nie zauważyli, że Charms jest w środku i pędzili dalej. 
-Darujmy sobie. Dorwiemy go następnym razem- powiedział jeden z nich. Micro-Ice słysząc te słowa przez otwarte okno jeszcze szerzej się uśmiechnął.
~*~
   Był w swoim ulubionym miejscu na całym Akillian'ie- całkiem sporej jaskini lodowej, którą uczynił swoim "azylem". Na ścianach powiesił kilka plakatów swojego idola i wuja zarazem- Aarch'a Sanders'a. Wykonywał właśnie swoje ulubione zajęcie- kopanie piłki w specjalnie wyznaczone punkty na ścianie.
-I dziesięć! Tak!- krzyknął Rocket, uradowany swoim wynikiem. Spojrzał na plakat swojego ulubionego piłkarza- Masz rację, Aarch. Lepiej dostarczę te kwiaty zanim tata mnie dorwie- powiedział i wyszedł z jaskini, a następnie odjechał na swoim skuterze śnieżnym. 
~*~
   Spryskał zielony kwiat jakimś preparatem, a ten zmienił kolor na ciemny róż. Siedział w swojej szklarni, na ciemnym fotelu ustawionym przed biurkiem. Zewsząd otaczały go piękne, kolorowe kwiaty. Usłyszał kroki ze strony drzwi.
-Nareszcie jesteś. Zajęło ci to dużo czasu- powiedział do przybysza, nie odwracając się w jego stronę.
-Tak, piętnaście lat to naprawdę długo- do jego uszu dotarł bardzo dobrze znany mu głos, którego nie słyszał od dawna i myślał, że już nigdy nie usłyszy.
-Aarch!
-Widzę, że rozwijasz swoje umiejętności, Norata- rzekł młodszy z nich.
-Czym mogę panu służyć?- odniósł się do Arch'a oficjalnym tonem i dopiero teraz zdobył się na to, aby na niego spojrzeć.
-Pan?- zdumiał się Aarch- Czy aż tak się zmieniłem? Nie poznajesz swojego brata?
-Jest pan w błędzie- odparł starszy, patrząc na krewnego spode łba- Kiedyś miałem brata, to prawda, ale on zniknął w momencie kiedy wszyscy go potrzebowali, a ja najbardziej- w tej chwili spojrzał na protezę swojej lewej nogi- Jest dla mnie tak samo martwy jak ta noga. 
-Współczuję ci, Norata, ale straciłeś nogę bez względu na mój wyjazd. Co mogłem zrobić?
-Wspierać mnie- powiedział lodowatym tonem- Tak zachowałby się prawdziwy brat. A teraz, jeśli pan łaskawie pozwoli... Mam dużo pracy- dodał, odwracając się do Arch'a bokiem i ponownie zajmując roślinami stojącymi na biurku.
~*~
   Rocket jechał po śnieżnych zaspach aż w końcu dotarł do celu swojej przejażdżki- szklarni, połączonej z domem, w którym mieszkał razem ze swoim ojcem. Zsiadł z maszyny i wbiegł do miejsca, w którym obecnie znajdował się jego rodzic. Minął jakiegoś mężczyznę, zapewne klienta kwiaciarni i podszedł do biurka ojca, lekko zasapany. 
-Już jestem- poinformował- Dostarczyłem przesyłkę rodzinie Mattohw, oni...- uciął- Dzień dobry panu- tutaj zwrócił się w stronę Aarch'a, którego dopiero teraz zauważył- Byli bardzo zadowoleni. Pani Mattohw powiedziała, że bukiet jest piękny. Ona...- kontynuował, co chwilę obracając głowę w stronę gościa kwiaciarni, który kogoś mu przypominał- Hej... Pan jest...
-Żegnaj, Norata- przerwał mu Aarch, odwrócił się i powolnym krokiem opuścił szklarnię. Ojciec zerknął na swojego syna, który wybiegł za Sanders'em.
-Rocket! Wracaj tu natychmiast!- krzyknął.
-Proszę zaczekać!- wrzasnął piętnastolatek- Pan jest Aarch, prawda? Jest pan moim wujkiem?
-A ty nazywasz się Rocket, tak?
-Zgadza się. Rocket- chłopak uśmiechnął się do nowo poznanego członka rodziny.
-Jesteś bardzo podobny do swojego ojca- stwierdził Aarch.
-Wolałbym wyglądać jak pan- powiedział.
-ROCKET!- ze szklarni dało się słyszeć krzyk Norata'y.
-Do widzenia, Rocket- rzucił były piłkarz na pożegnanie, po czym odwrócił się od swojego bratanka i ruszył w stronę miasta.
-Do widzenia, wuju- odparł cicho Rocket.
~*~ 
   -Nie rozumiem. Powinny gdzieś tu być!- powiedział Micro-Ice, rozgrzebując wszystkie swoje rzeczy w poszukiwaniu pliku biletów.
-Dziwne. Jak mogłeś coś zgubić w tak czystym pokoju?- spytał D'Jok z ironią w głosie. Już od kilkunastu minut patrzył, jak jego przyjaciel krząta się po swoim pokoju i próbuje znaleźć bilety w tym całym bałaganie.
-D'Jok, przestań się wygłupiać!- odparł lekko urażony blondyn- Jeśli nie znajdę tych biletów, to po mnie.
-Co cię podkusiło zadawać się ze złodziejami?- zapytał Ellis, biorąc w tym samym momencie do ręki puszkę z gazowanym napojem, z której upił kilka łyków.
-Jeśli chcesz się na mnie wyżywać, to lepiej stąd wyjdź- warknął Charms. D'Jok uśmiechnął się półgębkiem i wstał z miejsca. podszedł do okna, aby rozejrzeć się po okolicy. Jego uwagę przykuły w miarę świeże ślady butów, prowadzące w stronę okna do pokoju Micro-Ice'a, tego samego, przy którym właśnie stał.
-Spójrz- powiedział. Micro-Ice podszedł do niego niechętnie, sądząc, że ten wciąż chce się z niego nabijać- Zdaje się, że nie tylko ty wchodzisz przez okna. To są ślady Techno-Sizor. Identyczne jak moje- w tej chwili pokazał niebieskookiemu swoje buty- Dodam, że nie ja ukradłem twoje bilety.
-O, co za ulga- Micro-Ice uśmiechnął się szeroko- Muszę odzyskać te bilety, albo...
~*~
   Na ekranie wyświetliła się duża literka "T"- logo Technoidu. Kobieta wygłosiła krótki komunikat przy akompaniującej jej muzyczce: "Sponsorem Akillian'skich wiadomości jest Technoid". Reklama dobiegła końca, został wyświetlony dalszy ciąg meczu.
-Wielki powrót Akillian na międzygalaktyczne boiska od czasu pamiętnego meczu tuż przed katastrofą, która tak mocno wyryła się w naszej pamięci. Niestety nie jest to efektowny powrót. W dziesiątej minucie meczu mamy wynik trzy do zera!- w tym momencie napastniczka z drużyny Rykers'ów strzeliła kolejną bramkę- I czwarty gol! Jest już cztery do zera!- krzyknął komentator- Określenie miażdżąca porażka jest adekwatne do sytuacji na boisku. Sądzę, że Artegor Nexus zgodzi się ze mną. Ten wielki piłkarz chyba nie wiedział w co się pakuje podejmując się trenowania drużyny Red Tigers- teraz pomocniczka Rykers'ów użyła ich Flux'a- Metalicznego Krzyku i dzięki temu sparaliżowała zawodnika Red Tigers'ów, który do niej podszedł.
-Nie ma co oglądać- powiedziała Adim- Przegraliśmy dziesięć do zera. I wiem, że pod koniec meczu nasi przeciwnicy odpuścili sobie, żeby oszczędzić nam dalszych upokorzeń- Aarch przytaknął z ponurą miną- Jak widzisz, Oddech zupełnie zniknął. Dawno minęły czasy, gdzie z powodzeniem mogliśmy się mierzyć z najlepszymi. Mimo to nie mogę narzekać. Zostałam mianowana prezesem Ligii. Otrzymuję za to bardzo dobrą pensję. Football na naszej planecie stał się sportem dla snobów- poinformowała.
-Tak też myślałem.
-Czemu, tak właściwie, zawdzięczamy twój powrót?- spytała.
-Chcę stworzyć drużynę- odparł mężczyzna. Jego rozmówczyni zrobiła zszokowaną minę.
-Tu? Na Akillian'ie?- dziwiła się- Widzisz, Aarch, nie wszyscy są zadowoleni z twojego powrotu. Ja osobiście nie podzielam tego zdania, ale... Ludzie plotkują odkąd się tu zjawiłeś. Musisz zrozumieć, że...
-Ależ rozumiem- przerwał jej Aarch- Wróciłem po to, aby oczyścić się w ich oczach. I swoich...
-Akilian'ie nie mają szans dostać się do elity galaktycznego football'u. Tylko tracisz czas.
-Cóż za przypadek- mruknął Sanders- Mam mnóstwo wolnego czasu- dodał i opuścił biuro prezesa Ligii.
Adim patrzyła przez okno na Aarch'a, który odchodził w nieznanym jej kierunku. Usłyszała trzask za swoimi plecami i odwróciła się do źródła hałasu, którym okazał się być komunikator, wyświetlający w tej chwili sylwetkę Artegor'a.
-Dałaś mu swoje pozwolenie?- spytał surowym tonem.
-Wcale o nie nie prosił- odparła- Sam słyszałeś.
-Na szczęście- rzekł uradowany Nexus- Nie liczyłem na twoją pomoc w tej sprawie.
-A mogę wiedzieć na czyją pomoc liczysz?- zapytała, jednak nie uzyskała odpowiedzi, gdyż Artegor rozłączył się, a jego hologram zniknął. Lekko podenerwowana Adim zmarszczyła brwi i wróciła do swoich spraw.
~*~  
   -Ulepszyłem ją, żeby mogła osiągnąć prędkość taką, jak oficjalne piłki na mistrzostwach- oznajmił Thran. D'Jok wziął do ręki wspomniany przez przyjaciela przedmiot.
-Jest ciężka, nie sądzisz?- powiedział po chwili.
-To przez mechanizm w środku- odparł Thran- Muszę coś wymyślić, żeby była lżejsza- blondyn postanowił przetestować piłkę i zaczął podbijać ją do góry. Micro-Ice przyglądał się im z kwaśną miną i odszedł od przyjaciół na kilka kroków- Co mu jest?- spytał Ward.
-Jest wkurzony- poinformował go D'Jok- Jak zwykle.
-Możemy mu pomóc?- nastolatek zadał kolejne pytanie.
-Raczej nie.
-Jak zwykle- rzekł Thran i uśmiechnął się. Po tej krótkiej wymianie zdań ruszyli za Micro-Ice'm.
~*~
   -I dziesięć!- krzyknął uradowany Sinedd- Znowu wygrałem, chłopaki- razem ze swoimi trzema towarzyszami siedział na schodach prowadzących do miejscowego baru. 
-To nie fair- odezwał się jeden z jego przyjaciół- Już czwarty raz z nami wygrałeś- ciemnowłosy uśmiechnął się półgębkiem, po czym rzucił kolejną kartę piłkarską. Ponownie wygrał, więc zebrał wszystkie cztery w nagrodę.
-Przykro mi, szczurki, jesteście kiepscy- zaśmiał się. 
W tym momencie do miejsca, w którym grała ta czwórka doszli Micro-Ice, D'Jok i Thran, którzy zamierzali iść do baru. 
-Widzisz to samo co ja?- rzucił Chrms, wskazując na buty Sinedd'a- Ładne masz buty, Sinedd!- chłopak spojrzał ze zdziwieniem na blondyna, który wezwał go po imieniu- Pewnie zostawiają fajne ślady?
-Wyrażaj się jaśniej, dobrze?- warknął w odpowiedzi.
-Proszę bardzo- odparł niebieskooki- To na pewno ty ukradłeś mi bilety!
-Małe biedactwo- Sinedd uśmiechnął się złośliwie- Mam się rozpłakać?
-Buty ma całkiem niezłe- odezwał się D'Jok- Ale jego magnetyczna deska jest lepsza!- dodał, wskazując na trzymany przez siebie przedmiot.
-Ej, w tej chwili mi ją oddaj!- krzyknął brunet, biegnąc w stronę Ellis'a. 
-Najpierw ty oddaj bilety- odparł D'Jok, który wspiął się na skałę, aby razem z deską być poza zasięgiem rąk Sinedd'a. 
-Bez D'Jok'a jesteś nikim, Micro-Ice- rzucił piętnastolatek w stronę niskiego blondyna.
-Od tego są przyjaciele- powiedział Charms z uśmiechem na ustach. Podszedł do swojego rywala, który przez chwilę wyglądał tak, jakby chciał się rzucić na tego niższego. Thran, widząc co się dzieje, podszedł do nich, aby zasygnalizować Sinedd'owi, że w razie bójki musiałby walczyć przeciwko im dwóm.
-Dobrze, dobrze, wygrałeś- rzekł niezadowolony Allen- Oddam ci bilety jutro rano, przyrzekam. Ale jeśli zobaczę chociaż maleńkie zadrapanie na mojej desce...
-Nie śpijcie!- przerwał mu Ahito, który stał u szczytu schodów- Zaraz zaczyna się mecz!- dodał, a następnie ziewnął i oparł się plecami o ścianę baru. Zapadł w typowy dla niego stan wpół-spania. Jego troje przyjaciół wspięło się po ostatnich szczeblach schodów i weszło do baru.
-Jeju, ale on szybko zasypia- powiedział D'Jok.
-Wejdź do środka, braciszku, będzie ci wygodniej- odezwał się Thran. Ahito otworzył oczy i spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem.
-Eee... Co?... Już idę...
Minutę później ich czwórka rozsiadła się na kanapie, która była ustawiona naprzeciwko dużego telewizora.
-Oczywiście to tylko towarzyski mecz- mówił komentator- Zawodnicy na pewno nie grają na sto procent swoich możliwości. Nikt nie chce odnieść kontuzji, ale każda z drużyn bardzo chce udowodnić drugiej, że jest w szczytowej formie tuż przed kwalifikacjami do Pucharu Galactik Football!- w tej chwili widzowie mogli ujrzeć, jak gracz Shadows'ów wykiwał dwóch graczy Lightnings'ów za pomocą swojego Flux'a- Smogu. Jednak chwilę potem tuż przed nim pojawił się kapitan drużyny Lightnings i odebrał mu piłkę.
-Spójrzcie- powiedział Thran- Warren przy piłce.
-Dalej, Warren!- wrzasnął Micro-Ice- Dawaj, dawaj, dawaj!- Warren przebiegł sporą część boiska kiwając przy tym kilku Shadows'ów, a następnie podał piłkę do jednego z jego kolegów z drużyny. Jednak ten po chwili oddał ją z powrotem do Warren'a, który zamachnął się i strzelił gola.
-JEEEST!- krzyknęli jednocześnie D'Jok, Micro-Ice i Thran, podrywając się z miejsc. Ahito natomiast był pogrążony we śnie. Kamera okręciła się kilka razy wokół zdobywcy bramki. Śpiący Ward przebudził się na chwilę i mruknął zaspanym głosem "Jeest...", po czym powrócił do swojej drzemki.
-Co za strzał! W samo okienko! On jest świetny!- ekscytował się D'Jok. Do ich stolika podeszła kelnerka, na oko czterdziestoletnia.
-Podano pizzę i napoje- oznajmiła.
-Dziękujemy- powiedział Thran.
-Podziękujcie raczej mojemu szefowi- uśmiechnęła się- To ciekawe, jak udaje się wam go tak urabiać.
-Ma się ten urok, nie?- odparł D'Jok i puścił do niej oczko.
-Proszę was, nie naróbcie bałaganu. Ta praca to nie szczyt moich marzeń, ale innej nie mam- rzekła.
-Nie martw się, mamo, będziemy grzeczni- odezwał się Micro-Ice.
-Zna nas pani- dodał Ellis.
-Tak. Dlatego proszę- uśmiechnęła się do nich i odeszła od ich stolika, aby powrócić do pracy.
Tymczasem w tym samym barze siedzieli razem Aarch z Clamp'em. Bar miał dwa poziomy: na parterze znajdowały się stoliki z przystawionymi do nich kanapami, natomiast na pierwszym piętrze do każdego stolika był dodatkowo ustawiony telewizor. Ich dwoje siedziało przy stoliku na dole, przy oknie.
-Aarch, pokażę ci mój najnowszy wynalazek- odezwał się Clamp- Maszyna do poprawiania strzałów główką- dodał i wyjął na blat niewielkie, półokrągłe urządzenie- Patrz- wcisnął mały, czerwony guziczek. Maszyna wyświetliła hologramową sylwetkę mężczyzna odbijającego piłkę głową. Po kilku sekundach wynalazek zaczął pracować na bardzo szybkich obrotach i wyłączył się z głośnym pyknięciem- Zgoda, to urządzenie faktycznie wymaga jeszcze kilku drobnych poprawek- Aarch oparł głowę o swoje duże dłonie i westchnął.
-Może to jednak nie jest miejsce dla mnie... Minęło tyle czasu- powiedział. 
-Chyba nie porzucisz wszystkiego z powodu kilku incydentów?- zdziwił się Clamp.
-Nie wiem- odparł Sanders i przymknął powieki.
-A moje maszyny?
-Sprzedaj je Technoid'owi- zaproponował były piłkarz.
-Nigdy! Przez wszystkie lata kiedy dla nich pracowałem ani razu z nich nie skorzystali- oburzył się wynalazca. 
-Oddech Akillian zniknął- rzekł ponuro Aarch- Adim ma bez wątpienia rację.
-Wymyślimy coś, żeby wrócił- uśmiechnął się starszy z nich.
-We dwóch nic nie zdziałamy. Potrzebujemy zawodników, a ci, których oglądałem...- w tym momencie do ich stolika podszedł Ballow wraz z trojgiem swoich ludzi.
-Ty jesteś Aarch?- spytał szef gangsterów.
-Byłem nim ostatnio- odpowiedział mężczyzna. Ballow gestem nakazał swoim ludziom rozpocząć atak.
-O nie...- mruknął Micro-Ice, który widział całą tę sytuację z góry. Przez balustradkę mógł patrzeć na wszystko, co dzieje się na parterze baru. Zasłonił twarz ręką, w obawie, że Ballow może go zauważyć. Troje gangsterów wyciągnęło z kurtek dziwne, niebieskie urządzenia. 
-Hej! Co jest?!- odezwał się Clamp. Jeden z ludzi Ballowa'a trzasnął urządzeniem jak biczem i rozbił szklankę, stojącą na stoliku Aarch'a i Clamp'a. 
-Może najpierw porozmawiajmy?- spytał zdezorientowany Aarch. Jeden z trójki mężczyzn ponownie użył bicza i uderzył nim w miejsce, gdzie znajdowała się głowa Sanders'a, jednak piłkarzowi udało się w ostatniej chwili uniknąć uderzenia- Widzę, że odpowiedź brzmi: nie.
-Dalej! Wykończcie ich!- krzyknął Ballow. Aarch błyskawicznie podniósł się z miejsca i popchnął jednego z gangsterów na podłogę. Za to dostał w plecy jednym z biczów i zawył z bólu.
-Aarch...- powiedział Clamp z zamiarem pomocy przyjacielowi, jednak on również został muśnięty elektryczną bronią- Auu- krzyknął. W tym momencie po schodach prowadzących na piętro baru zszedł D'Jok.
-Halo, panowie. Czy nie moglibyście bić się trochę ciszej?- rzekł z ironią w głosie- Proszę... Przeszkadzacie nam oglądać mecz. 
-D'Jok, nie!- syknął ostrzegawczo Micro-Ice, jednak Ellis go nie usłyszał. Ballow odebrał broń jednemu ze swoich ludzi i chciał uderzyć nią chłopaka, jednak ten uskoczył przed ciosem upuszczając jednocześnie piłkę do Football'u, którą wcześniej trzymał pod ręką.
-Czy tak jest lepiej?!- warknął gangster. D'Jok zmarszczył brwi i po chwili zastanowienia wiedział, co zamierza zrobić.
-D'Jok, nie! Nie rób tego!- krzyknął Charms, widząc zamiary przyjaciela. Jednak blondyn go nie posłuchał: kopnął piłkę z całej siły, celując w głowę jednego z bandziorów. Mężczyzna upadł i upuścił broń. 
-Nie wtrącaj się, dzieciaku, bo pożałujesz!- ostrzegł go zdenerwowany Ballow.
-Tak jest, proszę pana- odparł D'Jok z udawaną pokorą, po czym kopnął piłkę, która uderzyła w brzuch drugiego gangstera, który również upuścił elektryczny bicz. Thran zbiegł po schodach i pojawił się obok niebieskookiego. Wziął piłkę do ręki i zerknął na licznik, który w nią wmontował-Ojej, przepraszam. Całkiem sprytna ta piłka- dodał Ellis niewinnym tonem.
-Widzisz? Działa!- uśmiechnął się Thran- Sto kilometrów na godzinę!- wyczytał z licznika.
-Stać mnie na dużo więcej- rzekł D'Jok- Wchodzisz w to, Micro-Ice? Micro-Ice!- zawołał w kierunku piętnastolatka, który na dźwięk swojego imienia próbował ukryć się przed wzrokiem swojego "szefa".
-No proszę, proszę. Micro-Ice!- odezwał się Ballow- Znowu się spotykamy- Charms, wiedząc, że został już wydany i nie ma potrzeby dłużej się chować, wyszedł zza balustrady i uśmiechnął się do mężczyzny, któremu ukradł bilety- Dalej! Pozbądźcie się tych dzieciaków!- zakomenderował gangster. Jego ludzie wzięli bronie z podłogi.
-Gotowi?- spytał D'Jok.
-Gotowy- odparł natychmiast Thran. Ellis spojrzał na drugiego przyjaciela, który właśnie zszedł po schodach i stanął obok nich.
-Gotowy- powiedział Micro-Ice. D'Jok podał piłkę do Thran'a, a ten strzelił w bandziorów, którzy stali i nie wiedzieli, co mają robić. Trafił w jednego z nich. Piłka wróciła do D'Joka, który uderzył w drugiego gangstera. Później Micro-Ice kopnął nią w trzeciego, a ona odbiła się i poleciała w stronę Aarch'a. Mężczyzna złapał ją w locie i rzucił nią w głowę Ballow'a. D'Jok uśmiechnął się do Aarch'a i zasalutował mu tak, jak to robią żołnierze. Thran kopnął piłkę, która leciała prosto w stronę półki barowej, na której stało mnóstwo szklanych naczyń- Nieee!- krzyknął Micro-Ice widząc, co się dzieje. Sytuację uratował Ahito, który rzucił się i złapał piłkę w locie. Podał ją do D'Jok'a, a ten kopnął nią tak, że po kolei trafiła w głowę każdego z trójki gangsterów. Wróciła z powrotem do Ellis'a, który zatrzymał ją nogą. Ballow zdał sobie sprawę, że teraz nic tu nie zdziała i wrzasnął:
-Jeszcze się spotkamy! 
-Z przyjemnością- odparł zadowolony D'Jok. Gangsterzy wraz z ich szefem opuścili bar. Micro-Ice wyciągnął dłoń do Aarch'a. 
-Teraz moja kolej- powiedział.
-Jestem waszym dłużnikiem- rzekł Aarch, wstając.
-Nie ma sprawy- odezwał się D'Jok- Lubimy w spokoju obejrzeć mecz. 
-Dobrze gracie- stwierdził Sanders- Chcielibyście należeć do jakiegoś klubu?
-Pan żartuje?- zaśmiał się Micro-Ice- Football na Akillianie zamarł. Bez Flux'a inne drużyny zgniotłyby nas.
-Proszę wybaczyć, ale chcemy obejrzeć końcówkę meczu- dodał Ellis. 
-Jasne, jasne. Rozumiem. Nie zatrzymuję- powiedział Aarch i uśmiechnął się do Clamp'a. 
Przyjaciele wrócili do swojego stolika na pierwszym piętrze. Ekran telewizora zasłoniła im mama Micro-Ice'a. 
-Przecież was prosiłam, żebyście nie narozrabiali- rzekła z rękami splecionymi na piersi.
-To nie nasza wina- próbował się bronić D'Jok- Sama pani widziała.
-Zawsze jesteście niewinni- odparła ironicznie, po czym pokręciła głową z udawaną złością i odeszła od ich stolika.
-Nieźle obroniłeś ten strzał, Ahito- odezwał się Thran- Widzisz? Wystarczy chcieć.
-Może Aarch to zauważył? Fajnie byłoby zobaczyć go na żywo, nie?- odpowiedział bratu Ward. Thran, Micro-Ice i D'Jok zrobili zdziwione miny.
-Aarch?- spytali jednocześnie.
-No tak. Ten wielki. To był Aarch- odparł ich towarzysz- Nie mówcie, że go nie poznaliście!- po tych słowach cała ich trójka wybiegła z baru na zewnątrz, a Ahito wzruszył tylko ramionami, położył się na kanapie i ponownie zapadł w swoją śpiączkę. D'Jok, Micro-Ice i Thran nawoływali Aarch'a po imieniu.
Jednak on i Clamp byli już zbyt daleko, aby móc ich usłyszeć. Chcieli znaleźć miejsce, w którym mogli by się zatrzymać na parę dni. 
-Drogi Clamp'ie- powiedział Sanders- Myślę, że z twoimi maszynami i z moimi pomysłami dojdziemy do czegoś.
-Powtarzam ci to od dawna, Aarch- odrzekł starszy z nich.
~*~
   Więc mamy już Pierwszy Rozdział! :) Mam nadzieję, że się wam spodobał. Jeśli ktoś to czyta, byłabym bardzo wdzięczna za skomentowanie. :) Jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, polecam zajrzeć do zakładek "Heroes", "Introduction" oraz "Trailer". Drugi Rozdział powinien zostać opublikowany za tydzień. ;) To tyle. Kocham was! <3
Crazy Pants

piątek, 2 maja 2014

Hello everyone :)

   Hej wszystkim! Witajcie na moim blogu. Możecie się domyślić, że będę pisać na nim opowiadanie dotyczące bajki 'Galactik Football', której jestem wielką fanką (mimo tego, że mam 14 lat). :D Nie wiem, czy komukolwiek się to spodoba, ponieważ nie napiszę tu niczego nowego- będę po prostu opisywać historię, która zdarzyła się w serialu. Myślę, że to całkiem fajny pomysł. W końcu skoro z książek mogą powstawać filmy i seriale, to czemu by z serialu nie mogło powstać opowiadanie? ;) Postanowiłam stworzyć 'ludzkich' bohaterów, a nie animowanych, czyli takich, jacy są w serialu. Było mi bardzo trudno znaleźć osoby, które mogłyby wyglądem przypominać te bajkowe (zwłaszcza D'Joka), więc moi bohaterowie różnią się od tych serialowych. Opowiadanie będzie podzielone na kilka części (prawdopodobnie 3) odpowiadające sezonom. Każda z części będzie miała kilkadziesiąt rozdziałów. Mam nadzieję, że mój blog się wam spodoba- zarówno fanom 'Galactik Football', którzy są już zapoznani z tą fabułą, ale również osobom, które z tą historią zetkną się pierwszy raz. Zapraszam do czytania, Rozdział Pierwszy pojawi się już jutro! :)